Statystycznie niskie ceny mieszkań wcale nie muszą oznaczać, że własne cztery kąty kupimy za bezcen. Zdecydowanie taniej będzie na licytacji komorniczej.
Kupno mieszkania to ogromny wydatek i nawet osoby zamożne często szukają okazji, które pozwoliłoby nieco zmniejszyć ten koszt. W rzeczywistości prawdziwych "przecen" brakuje. Rozwiązaniem zawsze może być kredyt, który pozwoli rozłożyć całą płatność na raty i zwiększyć nasze możliwości, ale przecież ostatecznie zapłacimy jeszcze więcej. Dlaczego więc nie zdecydować się na zakup nieruchomości z licytacji komorniczej?
Mieszkania licytowane przez komorników są okryte w Polsce złą sławą. Z jednej strony ciąży na nas przekonanie, że zabieramy komuś dorobek jego życia, a z drugiej obawiamy się konsekwencji związanych z rozczarowanymi, a nawet wściekłymi lokatorami, którzy za nic nie będą chcieli pozbyć się swojego domu i przekazać go w inne ręce. W innych krajach licytacje komornicze stanowią jednak jedną z wielu innych możliwości nabycia nieruchomości i wypada mieć nadzieję, że w Polsce będzie podobnie, tym bardziej, że czasami to naprawdę duże okazje.
Dlaczego zakup takiej nieruchomości się opłaca? Przede wszystkim ze względu na cenę. Ta zostaje oszacowana przez rzeczoznawcę, a następnie pomniejszona do 3/4 wartości, która stają się ceną wyjściową podczas pierwszej licytacji. Jeśli nie przyniesie ona rozstrzygnięcia i lokal nie znajdzie nabywcy, komornik ogłasza drugą licytację, na której cena spada jeszcze niżej, do poziomu 2/3 wartości rynkowej. To oznacza, że w przypadku braku większej liczby zainteresowanych, możemy nabyć nieruchomość nawet 30 proc. taniej.
Wady takiego rozwiązania? Nie da się zaprzeczyć, że problem z poprzednim lokatorem jest realny. Polskie prawo wprawdzie wspiera nowego właściciela, jednak eksmisja i egzekwowanie tego, co nam się należy, w praktyce nie zawsze wygląda tak łatwo. Zanim więc zdecydujemy się na taką inwestycję, powinniśmy dokładnie przeanalizować ofertę i sprawdzić wszelkie możliwe szczegóły. Pytać warto samego komornika, ale też sąsiadów, urzędników, spółdzielnie mieszkaniowe i wszędzie, gdzie możliwe będzie zdobycie jakichkolwiek informacji.