Jak to z reguły bywa przy próbach modyfikowania rozmaitych dziedzin, efekty reform nie zawsze są zgodne z oczekiwaniami. Efekty te bądź przerastają oczekiwania inicjatorów, bądź przeciwnie – zaskakują ich swoimi niepowodzeniami. Jak w tym wszystkim wypada rekomendacja s i skutki jej wprowadzenia?
Rekomendacja s po raz pierwszy została przedstawiona w roku 2006. Dokument ten ulega zmianie wraz z sytuacją na rynkach oraz sytuacją makroekonomiczną. Obecnie, od stycznia 2012 mamy do czynienia z jej kolejną odsłoną. Zastanówmy się, jak przedstawiają się efekty rekomendacji i czy spełniły pokładane w nich nadzieje
Jak już wspomniano, pierwsza rekomendacja s miała miejsce w roku 2006. Celem było ograniczenie dostępności kredytów walutowych, cieszących się w ówczesnym okresie dużą popularnością. Jak się okazało, pierwszy dokument nie osiągnął zamierzonego rezultatu, dopiero kryzys gospodarczy zahamował dostępność kredytów walutowych. Pierwsza rekomendacja nie osiągnęła celu, zrobił to „za nią” czynnik zewnętrzny. Druga rekomendacja s, z roku 2009, dotyczyła zagadnienia spreadu – istotą było wprowadzenie rozwiązania spłaty kredytu hipotecznego w walucie kredytu. Ze względu jednak na ,konieczne do spełnienia, dodatkowe wymogi w tym zakresie, taka możliwość cieszyła się niewielką popularnością co ponownie kwestionuje skuteczność wprowadzenia rekomendacji s. Kolejna rekomendacja s, z czerwca 2010 zakładała wprowadzenie limitów na kredyty walutowe. Skutkowało to ograniczeniem klientom dostępu do tańszych kredytów walutowych, zatem miało efekt zgodny z zamierzeniami. Rekomendacja SIII ze stycznia 2011 roku, w całości weszła w życie wraz z końcem roku. Zatem za wcześnie jest jeszcze aby mówić o jej efektach. Można jednak stwierdzić że ze względu na swój przedmiot (zdolność kredytowa obliczana w oparciu o maksymalnie okres 25 lat) ograniczy ponownie dostępność kredytów w obcych walutach.