Szansa dla zadłużonych…

20 października 2010

Sytuacja na rynku kredytowym nadal nie jest jasna, z uwagi chociażby na wprowadzanie w życie rekomendacji T, która w znaczny sposób ogranicza zakres prowadzonej przez banki akcji kredytowej. Ponadto w zanadrzu Komisja Nadzoru Finansowego ma już nowelizację rekomendacji S, która jeszcze bardziej drastycznie ograniczy przyznawanie przez banki jakichkolwiek kredytów. Oczywiście kredytów banki udzielają, warunki nadal są zróżnicowane, są lepsze i gorsze oferty, ale kryteria jakie wyznacza rekomendacja T wyznaczają też kierunki w jakich obrębie banki mogą się poruszać. Dlatego nie zawsze porównanie kredytów wystarczy do wybory najkorzystniejszej dla siebie oferty. Rankingi i zestawienia oczywiście pomagają w wyborze kredytu, ale i tak w konsekwencji o warunkach umowy decyduje bank. Ponadto bank nadal boi się tak zwanych złych kredytów, a więc spłacanych ze znacznym opóźnieniem lub nie spłacanych w ogóle. Zresztą banki same są sobie winne tej sytuacji, bowiem w pewnym okresie bez opamiętania rozdawały kredyty na lewo i prawo. Konsekwencją takiego postępowania było zadłużenie się społeczeństwa na wiele milionów złotych. Można jeszcze tylko do tego dodać, że kredytobiorcy-rekordziści mieli nawet po kilkanaście kredytów. Wtedy mieli pieniądze, a teraz mają problem.
– Można temu zaradzić i dlatego banki przygotowały w swojej ofercie kredyty dla zadłużonych. Są to nie mniej  nie więcej jak tylko kredyty konsolidacyjne. Konsolidacja polega na skupieniu zadłużenia wszystkich kredytów w jeden i tylko od tego jednego banki naliczają ratę miesięczną oraz odsetki. W wielu przypadkach raty są nawet niższe niż te które spłacali dotychczas. Tak było i w moim przypadku, ale z drugiej strony nie zachwycajmy się tak tą konsolidacją, bowiem za kredyty dla zadłużonych też trzeba zapłacić. A więc bank z pewnością każe sobie od takiego kredytu zapłacić prowizję, marżę, zastosuje inne opłaty, no i może nakazać ubezpieczenie takiego kredytu, co stanowi dodatkowe koszty – powiedział jeden z zadłużonych.
– To prawda, z bankami różnie jest i wiele niedobrego można jeszcze o nich powiedzieć i napisać. Ostatnie oceny banków też nie wypadły dla nich najlepiej, bowiem blisko 2/3 banków nie spełnia wymogów dyrektywy MiFID /dyrektywa w sprawie instrumentów finansowych/, to znaczy banki niedostatecznie informują swoich klientów o ryzyku związanym z inwestowaniem w sprzedawane przez nie instrumenty finansowe. Czy zatem można się dziwić, że zaufanie klientów do banków tak szybko spada. Skoro na przykład bank podaje oprocentowanie kredytu w wysokości 18 procent, a jego rzeczywisty koszt wynosi 70 procent to coś tu chyba jest nie tak. Skoro bank /pko bp/ podaje w reklamie niepełną informację lub co gorzej wprowadza klientów w błąd i ponosi za to karę, to staje się niewiarygodny. Wreszcie skoro UOKiK wlepia kary bankom za niesolidny marketing związany z kartami kredytowymi to zaczyna przy tych bankach nieładnie pachnieć. Jeżeli więc banki nadal będą kombinować przy swoich ofertach to żadne rankingi, żadne porównanie kredytów nie pomoże – przekonuje ekspert od tego rynku.