Polacy coraz częściej płacą często nawet nie wiedząc za co. A płacimy niemal za wszystko: opłaty stałe, sezonowe, kwartalne, klimatyczne, opłaty za udzielenie kredytu, za odczyty liczników i podzielników etc. Wyciąganie kasy z kieszeni naszych współobywateli to niemal nasza narodowa przypadłość. No i tłumaczenie stale takie same: aby czegoś żądać od państwa trzeba również coś dać z siebie, mieć swój wkład własny w realizację zadań. Nie tak dawno Rzeczpospolita” podała informację, że mają zniknąć opłaty za odczyty liczników energii elektrycznej. Teraz ta informacja się potwierdziła i już pierwsze inteligentne liczniki są montowane. Będą one przesyłały informację do centrali o miesięcznym zużyciu energii elektrycznej przez odbiorcę. Do takich ustaleń dąży od dawna Unia Europejska i takie decyzje są już realizowane w naszym kraju. Mają też być ułatwienia w zmianach dostawcy prądu. Jeżeli jednak będzie się to odbywać, na przykład na podobnych zasadach jak zmiana banku, konta czy karty kredytowej, to my nie chcemy takich zmian. „Jedną z koniecznych czynności przy zmianie operatora dostarczającego prąd jest dokładny odczyt licznika. Umożliwia to ostateczne rozliczenie z poprzednim dostawcą. Obecnie kosztuje to od 70 do 130 złotych” – napisał Pasaż Finansowy. Jest to więc znacząca kwota dla wielu, nawet nie tak bardzo ubogich rodzin. Apele Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki do dostawców energii elektrycznej, o zaprzestanie takich praktyk niewiele dadzą, jeżeli nie będzie odpowiednich przepisów. Ponoć w przygotowywanych wzorcach umów nie będzie zapisów o pobieraniu opłat za odczyty. Ale są to dopiero wzorce, tak więc zdążą nam jeszcze złupić skórę.
– No właśnie w przyszłości problem ten ma zniknąć niejako w sposób naturalny, bowiem przewidywany jest montaż tak zwanych inteligentnych liczników, które pozwalają na zdalne przekazywanie danych o zużyciu prądu. A właściwie nie w przyszłości, tylko już takie liczniki są montowane. Problem jest tylko w tym, kto za tę wymianę liczników zapłaci. Nie miejmy wątpliwości, zapłaci za to odbiorca prądu, czyli konsument. Podobny przypadek był przy montażu, a później wymianie w spółdzielniach mieszkaniowych podzielników kosztów ogrzewania mieszkań również rozgorzała dyskusja kto za to zapłacił – zapłacili za to lokatorzy. Powiedziano wówczas, że każdy lokator musi mieć jakiś swój wkład własny w to przedsięwzięcie. Ale nie tylko spółdzielnie, energetycy i administracja państwowa żąda od nas wkładów własnych. Również starając się o kredyt mieszkaniowy w banku najczęściej trzeba mieć wkład własny. Można oczywiście go nie mieć, ale wówczas banki żądają ubezpieczenia brakującego wkładu własnego. wszędzie tak jest ze wszystkim, zawsze trzeba co mieć, aby uzyskać jakieś wsparcie.